Przejdź do głównej zawartości

Idzie wiosna - znów będzie zielono!


Zastanawiasz się jak długo jeszcze z utęsknieniem wypatrywać będziesz wiosny, ile smętnych i szarych dni pozostało do ponownego rozkwitu przyrody, kiedy to już same promienie słońca o poranku wystarczą, aby z radością kontemplować nowy dzień.
Liczysz dni, wciąż spoglądasz w kalendarz i czekasz najpierw na wiosnę, aby znów beztrosko wygrzewać się w słońcu, później na lato, bo przecież wtedy właśnie zaplanowałeś urlop na Teneryfie. Już w połowie sezonu letniego myślami tkwisz w powakacyjnej zadumie, mimo, iż lato właściwie jeszcze się nie skończyło. Martwisz się, że kolejny sezon urlopowy za Tobą, ale widzisz światełko w tunelu, bo wkrótce Boże Narodzenie. Przecież wcale już tak dużo czasu do świąt nie zostało. W międzyczasie rozważasz też wyjazd na narty, albo planujesz sylwestrowe szaleństwa.

Odpowiednie zarządzanie czasem i umiejętność planowania to bardzo cenne zdolności, bez których nasza efektywność może zostać ograniczona.
Jednak wszelkiego rodzaju planery, grafiki i terminarze stanowią swego rodzaju przeszkodę dla osiągnięcia kluczowego dla każdego z nas stanu - świadomości bieżącej chwili. 


Czy zastanawiałeś się kiedyś czemu służy Twoje ciągle wykraczanie myślami w przyszłość?
Jakie korzyści przynieść może Ci tkwienie w jakimkolwiek przedziale czasowym poza teraźniejszością?
Tyle razy już słyszałeś, że chwilę obecną powinieneś przedkładać nade wszystko. Wciąż jednak nie jesteś świadom jak wielkim darem może być opanowanie umiejętności aktywnego uczestnictwa "tu i teraz".

Spróbuj oszacować jaki procent Twoich myśli dotyczy wyłącznie teraźniejszości. Czy swój dzienny wynik uważasz za właściwy? Wielu z Was pomyśli: "to bez znaczenia." Inni powiedzą: " To jak najbardziej normalne. Muszę przecież planować, bo tego wymaga ode mnie praca, partner. Nie wyobrażam sobie też życia bez wspomnień, które są nieodłączną częścią mnie".

A teraz wyobraź sobie, że jutro u lekarza usłyszysz diagnozę: Został Ci jedynie miesiąc życia. Każdego dnia setki ludzi dowiaduje się, że są śmiertelnie chorzy. Inni nie mają nawet czasu pożegnać się z najbliższymi i spędzić ostatnich chwil zgodnie ze swoimi pragnieniami. Tracą życie gdzieś na przejściach dla pieszych lub autostradach, pochłonięci własnymi myślami,  zupełnie nieświadomi,  że jutro już dla nich nie nadejdzie.

Czym wobec kruchości życia są Twoje plany lub zmartwienia? Czy nie za wiele czasu poświęcasz koncentrowaniu się na tym czego nie masz, a tak bardzo chciałbyś mieć?

Weź głęboki oddech, zamknij oczy. Poczuj tą beztroską chwilę i delektuj się nią. Celebruj każdy taki szczęśliwy moment i przyciągaj ich jak najwięcej.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Znany wszystkim produkt, którego zalety powinieneś przeanalizować raz jeszcze

Mowa oczywiście o miodzie, który już wśród antycznych Greków jawił się jako źródło sił witalnych, zdrowia, oraz długowieczności.   Przez Egipcjan zwany był nawet pokarmem bogów. Doceniany zarówno przez nasze mamy jak i babcie. Dlaczego zasługuje na Wasz ą uwagę?   Koi nerwy Jeśli czujesz się wyczerpany psychicznie, albo po prostu miewasz okresy przejściowego obniżenia nastroju i apatii, warto wówczas wspomóc się miodem ( najlepiej akacjowym). Zwiększa odporność organizmu O przeciwbakteryjnych i przeciwzapalnych właściwościach miodu donosi wiele naukowych prac. Sklasyfikowano go jako naturalny antybiotyk, stanowi zatem alternatywę dla kuracji farmakologicznych. Ogranicza szkodliwe działanie używek Dzięki zdolności do wiązania toksyn, ogranicza szkodliwe działanie produktów takich jak: kawa, herbata, alkohol oraz tytoń. Wspomaga działanie układu trawiennego Jeśli dokuczają Ci dolegliwości ze strony układu pokarmowego takie jak biegunka lub zaparcia, miód może o

Gdy niedziela nie cieszy, tak jak powinna czyli syndrom poniedziałku

Dzisiaj napiszę troszeczkę o sobie, a właściwie o pewnej wadzie, która w dużej mierze utrudnia mi codzienne funkcjonowanie. Otóż moi drodzy, pewnie doskonale znacie uczucie lekkiej melancholii towarzyszące nam zwykle w niedzielny wieczór,  nasilające się wraz z upływem kolejnych, ostatnich już godzin naszego wolnego czasu. Jedni z Was radzą sobie z nim pewnie zupełnie naturalnie, nie przywiązując do faktu dobiegającego końca weekendu większej uwagi, inni natomiast (Ci mniej odporni na stres) im bardziej starają się walczyć z pojawiającym się w niedzielny wieczór uczuciem przygnębienia, tym mocniej czują się przez nie zdominowani.  Chcąc nie chcąc należę do tej drugiej, słabszej grupy. W moim wypadku uczucie obniżonego nastroju przy kończącym się weekendzie nie występowało zawsze, zmieniało się też często jego nasilenie. Zauważyłam, że jeśli ubiegły tydzień roboczy upłynął raczej spokojnie, bez większych stresów i niepowodzeń, wówczas uczucie poweekendowej melancholii było słabe i zu